photo pracujzemnastrzalka_zpsc639fd20.png

sobota, 14 marca 2015

Najlepsze razowe bułeczki do burgerów


    Wyobraźcie sobie taki scenariusz: w pocie czoła pracujecie dzień w dzień bez chwili wytchnienia. Aż pewnego dnia dowiadujecie się, że będziecie mieć CAŁE 2 DNI wolnego. Skacząc ze szczęścia, niecierpliwie wyczekujecie piątkowego wieczoru, kiedy w końcu będziecie mogli rozprostować nogi na kanapie, nie mając kompletnie NIC do roboty, z czystą głową, nie przejmującą się jutrzejszą pracą; z białą kartką, którą przez kolejne 2 dni będziecie mogli zapełniać każdym rodzajem rozrywki, który przyjdzie Wam do głowy. 

W końcu docieracie do tego upragnionego dnia, z uśmiechem na ustach rozkładacie się na łóżku, pachnący, jeszcze ciepły popcorn umieszczacie w zasięgu ręki, włączacie komputer, a następnie liczycie, ile odcinków Waszego ukochanego serialu zebraliście na zapowiadający się seans. Z ekscytacją otwieracie pierwszy i... komputer się wyłącza.

Na początku myślicie, że to tylko źle podłączony kabel, ale z każdą próbą (bezskuteczną) ponownego uruchomienia w Waszych głowach zapala się czerwona lampka, która mówi "NIE." To się nie może dziać. NIE teraz. Nie, nie, nieeee! 

I złość przechodzi w płacz, a płacz w załamywanie rąk połączone z wrzeszczeniem na sprzedawcę w jedynym sklepie komputerowym w Waszym mieście. AKURAT nie mają Waszego modelu ładowarki. Nic nie obchodzi ich, że Wasz świat właśnie się zawalił, że Wasze plany na PERFEKCYJNY weekend wypełniony odpoczynkiem właśnie rozprysły się jak bańka mydlana. 

Najwyraźniej sprzedawca sklepu internetowego również nic sobie z tego nie robi, bo przysyła ładowarkę dopiero kilka dni później... 
Czyż to nie przerażający scenariusz? Jednak przytrafił się. 

Przytrafił się MNIE! 

W pierwszej chwili myślałam, że naprawdę los potrafi być okrutny i cyniczny. Później...doceniłam książkę i przez dłuższy czas potem zachodziłam w głowę, jak łatwo dałam się porwać komputerowemu nałogowi i zapomniałam o mojej najlepszej przyjaciółce- bibliotece.

Doceniłam tez pogodę- ach, wiooooosna! No i udało mi się w końcu poćwiczyć samej dla siebie, a nie tylko dyrygować innymi.

Ale najważniejsze- w końcu miałam czas posiedzieć w kuchni. A to było chyba najbardziej odprężające... No i gdyby nie ten przykry incydent z moją ładowarką- pewnie te piękne BURGEROWE BUŁECZKI nigdy by nie powstały. A tak- mam nową obsesję. Już zdążyłam upichcić kilka blach i zamrozić kilka tuzinów.

Są taaaakie dobre! W połączeniu z upieczonym, dobrze przyprawionym kurczaczkiem lub domowymi burgerami i mnóóóóstwem warzyw- nie do podrobienia. 

Przepis pochodzi z New York Timesa, gdzie szefowie restauracji z Los Angeles dzielą się swoimi najlepszymi dziełami. Ja tylko troszkę go podrasowałam do swoich potrzeb i upodobań. I już nie będę nic zmieniać. Jest ŚWIETNIE. 

NAJLEPSZE RAZOWE BUŁECZKI BURGEROWE




Składniki:
  • 1 szklanka ciepłej wody
  • 3 łyżki ciepłego mleka
  • 2 i 1/2 łyżek cukru
  • 2 łyżeczki drożdży
  • 2 jaja
  • 3 szklanki mąki żytniej razowej
  • 1/3 szklanki mąki pszennej tortowej
  • 1 i 1/2 łyżeczki soli
  • 2 i 1/2 łyżki masła, miękkiego
  • ziarna sezamu lub/i ziarna maku
Przygotowanie:

W miseczce połącz drożdże z ciepłym mlekiem i wodą, dodaj cukier i zamieszaj. Odstaw na około pięć minut w ciepłe miejsce.
W dużej misce zmieszaj mąki z solą. Dodaj masło i wygnieć palcami. W kubeczku roztrzep jedno jajko. Dodaj gotowe drożdże do mieszaniny mąk z solą i masłem, wlej jajko i dobrze wymieszaj. 
Przełóż ciasto (które będzie bardzo klejące) na dobrze posypaną mąką powierzchnię i zagniataj, dodając odrobinę mąki jeśli potrzebujesz (im więcej mąki dodasz, tym twardsze będą bułeczki po upieczeniu), około 5-8 minut, aż ciasto będzie elastyczne, ale wciąż delikatnie klejące. 
Uformuj kulę z ciasta i przełóż je z powrotem do miski. Przykryj plastikową folią i odstaw na 1-2 godziny do wyrośnięcia w ciepłe miejsce. Ciasto powinno podwoić swą objętość.
Po tym czasie podziel ciasto na 8 równych części i z każdej uformuj kulę. Blachę przykryj papierem do pieczenia i posyp delikatnie mąką. Ułóż na niej kulki ciasta, zachowując spore odstępy. Przykryj luźno bułeczki folią plastikową i odstaw do wyrośnięcia na kolejną godzinę lub dwie. 
 Na dole piekarnika postaw duży garnek z wodą. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni Celsjusza. Roztrzep drugie jajko z 1 łyżką wody i posmaruj nim wierzch każdej bułeczki. Posyp bułeczki sezamem i piecz około 15 minut, aż wierzchy będą delikatnie brązowe. 
Zostaw do wystygnięcia.
Jeśli chcesz, możesz zamrozić bułeczki. Włóż je do torebki do zamrażania - mogą leżeć w zamrażarce 2-3 miesiące. Rozmrażaj w temperaturze pokojowej. 

Smacznego!
Paulina




MOGĄ CI SIĘ SPODOBAĆ:



          


Podobał Ci się post? Coś Cię zainspirowało? Masz pytania? 

Podziel się swoją opinią!

Spraw, że mój dzień będzie piękniejszy!

2 komentarze:

  1. I pomyśleć, że kiedyś żyliśmy bez komputerów i byliśmy tacy szczęśliwi :) Taki zepsuty komputer dobrze robi :) A bułeczki bardzo smakowite!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Całe dzieciństwo bez komputera= tony przeczytanych książek, a teraz...zawsze jakoś "brakuje czasu" na przeczytanie choćby jednej...

      Usuń

Podoba Ci się artykuł? Masz pytania, wątpliwości? Podziel się swoją opinią! Spraw, że mój dzień będzie piękniejszy!